Ogólnie uważam, że dyskusja tak się rozwinęła, że pokazała, że odpowiedź na pytanie, które jest tematem tej dyskusji, jest subiektywna. Nieważne, kto jak stwierdzi, każdy ma inną hierarchię bierek (Oczywiście jedyna obiektywna część odpowiedzi to ta o królu).
Jaka jest 2 najważniejsza figura w szachach
Pisałem o tym dwa posty wyżej. Bierz po kolei poszczególne figury i stawiaj je w różnych punktach szachownicy, licząc, ile pól dana figura wówczas kontroluje.
Np. w optymalnym miejscu na szachownicy, czyli na jednym ze środkowych pól w swoim kolorze, goniec kontroluje 10 pól.
Skoczek -- 8.
Wieża -- 14.
Hetman -- 28 pól!
Co więcej, gdy figurę ustawić "do kąta" (czego nikt nie lubi :)), to skoczkowi zakres oddziaływania zmniejszy się do zaledwie 2 pól!
Gońcowi pozostanie pod nadzorem 7.
Wieży -- wciąż 14.
Hetmanowi -- 21.
Nie potrafię Ci od ręki powiedzieć, jak te bardzo łatwe do samodzielnego pomiaru wyniki przekładają się na klasyfikację punktową znaną każdemu szachiście (skoczek = 3, goniec = 3 (albo 3,25), wieża = 5, hetman = 9), ale pewnie jest na to jakaś matematyczna formuła uśredniająca te przykładowe wartości kontrolowanych pól, jakie podałem powyżej.
Brachu, nie ma co odkrywać prochu: szachy są dziedziną ścisłą i obiektywną. Dlatego komputery grają w nie najlepiej. One nie posługują się pojęciami stylu albo upodobania :).
Mam pytanie: czy przedmioty ścisłe są naprawdę ścisłe, czy tylko nam się to wydaje?
A poza tym uważam, że komputery są raczej oporne na piękno szachów.
Te wartości są utopijne (nawet jeśli są uśrednione).
Wybacz, ale dla mnie pytanie, które zadałeś po prostu nie ma sensu. Może jestem oporny na jego przenikliwość.
Komputery są oporne na wszelkie piękno, bo w ogóle nie operują taką kategorią. Co nie zmienia faktu, że potrafią świetnie grać w szachy, a ich gry są w stanie zachwycać -- ludzi -- swoim pięknem. Ogólnie rzecz biorąc, piękno szachowych zagrań polega na ich precyzji.
Chyba nie rozumiesz słowa "utopijność", a wartości te są wyliczalne.
Tak ogólnie to nie wiem, o co Ci chodzi :). Każdy może mieć sympatie do tych lub innych figur: wielu szachistów przepada za skoczkiem, bo jest taki "inny", nie da się go zablokować, atakuje dookoła na różnych polach i potrafi np. dać tak zwanego "duszonego mata", który jest dość efektowny; nikt rozsądny nie powie jednak, że skoczek jest lepszy od hetmana, czy choćby od wieży. (Choć może się zdarzyć wyjątkowa sytuacja, że jest -- ale to jest konkretna jednostkowa sytuacja, a nie ogólna ocena wartości figury.)
Problem naszej dyskusji zawiera się w tym pytaniu, więc żeby dać odpowiednią odpowiedź, to trzeba dobrze zrozumieć to pytanie.
Przyznam szczerze, że ja też niezbyt rozumiem to pytanie (nie wiem, czy istnieje ktokolwiek, kto by to dobrze zrozumiał), choć jego sens widzę.
Problem naszej dyskusji zawiera się w tym pytaniu, więc żeby dać odpowiednią odpowiedź, to trzeba dobrze zrozumieć to pytanie.
Przyznam szczerze, że ja też niezbyt rozumiem to pytanie (nie wiem, czy istnieje ktokolwiek, kto by to dobrze zrozumiał), choć jego sens widzę.
Dla mnie skoczek mam technikę dzięki której skoczek brzydko umacnia atakuje króla i damę i po sprawie dama moja
W żaden :). Ale byli kiedyś "naukowcy" wyliczający precyzyjnie, ilu aniołów mieści się na główce od szpilki, więc scholastyka uzasadni Ci co tylko zechcesz :).
Tak bardziej poważnie, to np. w sytuacji, gdy promocja piona na drugiego hetmana prowadziłaby do pata... Dobra, to nie było na poważnie -- bo wtedy nikt rozsądny nie powie, że to dwa hetmany były gorsze, tylko że promocja w danej pozycji była błędem.
Hetmany mają tak dużą siłę, że połączenie sił Hetmanów jedynie pogarsza sytuację na planszy (głównie psychologiczną gracza, który wykorzystuje tę połączoną siłę)
To bardzo miłe z Twojej strony, Oleńko . Nie, ja w ogóle nie jestem szachistą. Gram trochę w szachy, ale nie mam do nich talentu, a poza tym jestem zbyt leniwy i mam zbyt mało czasu, żeby się szachowo rozwijać. Szachy wymagają naprawdę dużo pracy, żeby być w nie dobrym. Dobrze jest też wcześnie zacząć się ich uczyć -- gdy zacznie się bardzo późno, jak ja, to trudno jest wyćwiczyć prawidłową intuicję i rozumienie szachowych pozycji. Chociaż, dla zabawy, grać w szachy zawsze warto próbować -- nie we wszystkim trzeba być mistrzem.
Dyskusję przeprowadziliśmy bardzo ciekawą. Tylko szkoda, że bardzo aktywnych nas było tylko dwóch. Poza tym w trakcie tej dyskusji ani razu nie żartowałem, tylko tak naprawdę tak uważam (ciekawe jak na to zareaguje SolitaireBat -to akurat mój pierwszy żart w tej dyskusji).
EDIT: SolitaireBat chyba jest humanistą (tak obstawiam).
Ależ wcale tak nie jest! Czy przez fakt, że ja np. wolę liczbę 7 od liczby 10 wynika, że gdy ktoś ma mi dać 10 zł, to ja wezmę 7, bo tak będzie lepiej? ;) Hierarchia bierek jest obiektywna i matematyczna: wynika w sposób bezpośredni z liczby pól potencjalnie kontrolowanych przez daną figurę.
Ja nie twierdzę, że nie wolno mieć indywidualnych upodobań. Pisałem o tym w ostatnim poście: skoczki sprawdzają się lepiej w innych typach pozycji niż gońce, a jeszcze bardziej -- niż wieże. Więc jeśli dany gracz dobrze się czuje w danych typach pozycji, to w sposób naturalny będzie lubił też określony typ figur. W rzeczywistości jednak gra się różne pozycje, układy na szachownicy ewoluują, itd., więc wychodzi to na pewną średnią, ogólnie zgodną z matematyczną wartościowością poszczególnych figur.