Blogi
Cud na turnieju w szachach korespondencyjnych

Cud na turnieju w szachach korespondencyjnych

avoy777
| 4

Gra w szachy ma wiele odcieni. Począwszy od różnorodności rozgrywanych partii, sposobów poznawania niuansów gry, aż po emocje jakie towarzyszą kiedy stykamy się z ich aspektami. 

Obiecałem sobie nie grać turniejów korespondencyjnych w formule daily na portalu chess.com, chyba, że byłyby to szachy Fischera. Ostatecznie jednak dałem się skusić na największy turniej jaki był rozgrywany w tej dziedzinie - turniej noworoczny, na który zapisało się ponad 16 tys. graczy.  Wśród nich wielu utytułowanych. Z 12 osobowych grup do dalszej fazy (która 17 lutego się jeszcze nie zaczęła) mieli awansować tylko zwycięzcy, więc nie robiłem sobie na to złudzeń. 

Ale dusza wojownika kazała mi podjąć walkę.  

W partiach korespondencyjnych ruchy przychodzą na komórkę jak smsy, w różnych porach dnia i nocy. Od ciebie zależy jak będziesz wykonywał posunięcia. Czy o stałej porze dnia, w konkretnej godzinie, wszystkie naraz, po dogłębnym przeanalizowaniu, czy też impulsywnie - do obiadu, do rozmowy z przyjaciółmi, stojąc samochodem na światłach na skrzyżowaniu ulic. W miarę jak te partie się toczą - a potrafią tygodniami - czujesz się coraz bardziej wkręcony, a wynik pojedynków lub sytuacja na szachownicy potrafią wpłynąć na nastrój w ciągu dnia. Wyobrażasz sobie swoich przeciwników z odległych krajów, to jak żyją, jak wyglądają, czym się zajmują, czy są amatorami, czy może trenują w jakimś klubie. Im bardziej szeroko o nich myślisz, tym lepiej psychologicznie rozgrywasz z nimi swoje partie. A z każdym przeciwnikiem masz do rozegrania dwie partie bierkami odmiennego koloru. Więc w niektórych grasz szybciej, używając zaprogramowanych linii, w innych powstrzymujesz ruchy do ostatniej chwili. Na starcie 2021 roku czekało mnie do rozegrania 22 partie korespondencyjne w tym turnieju.

 Noworocznym, a więc jaki turniej taki rok 

Dodatkowym aspektem tych rozgrywek jest fakt, że właściwie do ręki została udostępniona graczom księga otwarć (jako zakładka na stronie). Grając dane otwarcie, możemy poruszać się po ścieżkach wydeptanych przez szachistów z mistrzowskimi tytułami. No i to najbardziej mnie do grania korespondencyjnego zniechęcało. Bo jak z tego nie skorzystasz, może się okazać, że przez 20 ruchów grasz z z arcymistrzem, a sztuczki debiutowe, nie mistrzowskiej jakości, możesz sobie wyrzucić do śmietnika. 

Niektórzy gracze z tego nie korzystają, inni maksymalnie. Więc najrozsądniej jest wybrać podejście oceniające poszczególne linie, ewentualnie analizując je w głąb. Innym razem wykonać niespodziewany ruch, schodzący z wszystkich tych ścieżek, za cenę drobnej utraty równowagi. Każda taka linia zawiera procentową statystykę, pokazującą skalę wygranych partii czy to kolorem Białym, czy też Czarnym, ale nie ocenę komputerową aktualnej pozycji. No więc taka oto dodatkowa robota w szachach korespondencyjnych. 

No ale gdzie ten cud? - czytający może w tym miejscu zadać pytanie.

Cierpliwości, zaraz do niego dojdziemy. Cuda w życiu, a tym bardziej w szachach, się zdarzają. Te drobne, większe i największe. Miłość do szachów zostaje wzmocniona po takim właśnie cudzie. 

W decydującej o wygranej w grupie partii, mój przeciwnik wykonał pod rząd trzy brylantowe ruchy! A to nie koniec tej historii. I nie początek. 

Na początku zobaczyłem, że jestem w nie takiej znowu trudnej grupie. Najtrudniejszy wydawał się zawodnik z USA Don1, który dość szeroko przedstawił się na swoim profilu. Pasjonat szachów, zajmujący się w swoim życiu programowaniem komputerowym, z rankingiem ponad 1800 na starcie. Dość szybko rozprawiał się ze swoimi przeciwnikami. Toczyliśmy zacięte boje, poruszając się w debiutach ścieżkami mistrzów, ale koniec końców udało mi się go jakoś przechytrzyć. 

Końcówki w takich partiach są niezwykle emocjonujące, niektóre warianty liczysz po tysiąc razy, a i tak nie udaje Ci się uniknąć błędów

Na szczęście błędy popełniają także przeciwnicy - tutaj ruszając Pionkiem na g7 i potem Królem na f7. Czasem po prostu nerwy decydują o takich błędach. Mój przeciwnik ruszył impulsywnie w partii, która toczyła się od kilku tygodni. Przewidywałem, że partie z Donem1 będą najcięższe, więc kiedy go dwa razy pokonałem, cieszyłem się, że wygram grupę! Zostały mi tylko dwa niezakończone mecze (resztę wygrałem), z przeciwnikiem z Portugalii o nicku Alexmonteiro. Alex ruszał w tempie dokładnie jeden ruch na dzień w każdej partii i na moment podwójnego rozprawienia się z Donem1, nie zakończył żadnego ze swoich pojedynków. Na swoim profilu przedstawił się z imienia i nazwiska, ale nie od razu sprawdziłem, że najprawdopodobniej mam do czynienia z młodym, 18-letnim graczem, oficjalnie zarejestrowanym w FIDE, legitymującym się rankingiem 2023 w klasyku. A więc jak dla mnie kosmos! Po pokonaniu Dona1 myślałem, że nie możliwe, aby gdzieś się nie potknął. W partiach ze mną poruszał się dokładnie po liniach mistrzów, grając Czarnymi niepotrzebnie zagrałem z nim gambit budapesztański. 

Kto by pomyślał, że zagranie roszady w sytuacji powyżej (byliśmy już poza ścieżkami mistrzów) skończy się katastrofą? Chwilę potem byłem już ze stratą trzech pionków i z gołym Królem w centrum. Próbując to łatać, zagrałem nerwowo i kryzys się tylko pogłębił. A przypominam, że partie z Alexem grało się w tempie dokładnie jeden ruch na dzień. Byłem pewny, że tę partię przegram i z niepokojem obserwowałem, jak szachista z Portugalii wygrywa z kolejnymi przeciwnikami, a w partiach z Donem1 ma przewagę. Gdyby wygrał wszystko, moja radość z wygranej w grupie, wieńcząca całomiesięczną ciężką szachową robotę, byłaby przedwczesna.  Musiałem się ratować drugą swoją partią z Alexem, w której osiągnąłem znaczącą przewagę za cenę odsłonięcia Króla w środkowej części gry:

W międzyczasie mój rywal przegrywa jedną z partii i remisuje z Donem1 Białymi. A więc do sukcesu w grupie potrzebowałem z nim tylko remisu! W partii w której miałem ewidentną przewagę, nie licząc odsłoniętego Króla. 

W drugiej partii z Donem1 - tak jest: w turnieju korespondencyjnym zaczynasz przeglądać partie rywali - nie miałem co liczyć na urwanie punktu ze strony Amerykanina. 

Musiałem liczyć tylko na siebie. Na wyrwanie choćby remisu z paszczy Alexamonteiro. Partia wyglądała na wygraną, ale mimo to bardzo dokładnie analizowałem swoje warianty. 

I wtedy Alex zaczął przysyłać jakieś nieziemskie ruchy. Raz na dobę. Zacząłem się denerwować, bo widziałem, że warianty prowadzą donikąd, a lód szachowy pod moimi stopami pęka. To jak grał, jak odwracał losy partii było cudem! Kiedy przeanalizowałem potem pojedynek, komputer ocenił trzy ruchy Alexa jako brylantowe

Pomijając dyskusje na temat tego, co właściwie takie ruchy znaczą i dlaczego z pozoru banalne posunięcia mogą być do nich zaliczone, nigdy nie widziałem, w żadnej partii, trzech ruchów określonych przez komputer jako brylantowe

A tymczasem miałem w swojej trzy takie ruchy z rzędu, zagrane przez rywala! Wygrywające decydującą partię o zwycięstwie w grupie, o awansie do dalszej fazy turnieju. Czułem się pognębiony tą sytuacją. Złość mi podpowiadała, że 18 latek korzystał z pomocy jakiegoś mistrza, że grał nieczysto. Oczywiście nie sposób było to udowodnić - może po prostu zagrał genialnie, miał taki jeden oświecający dzień w roku, jeden dzień na 10 lat. 

Widok tych brylancików po przegranej partii był dobijający



Może ktoś z komentujących rozumie, bardziej niż ja, o co chodzi z tymi brylantami na chess.com, i mi to wyjaśni? 

Byłem zdruzgotany. Czułem, że to Portugalczyk, a nie ja, wygra grupę. Druga z partii jeszcze się nie zakończyła, ale miałem w niej straconą pozycję. Chciałem to odruchowo poddać, ale się powstrzymałem. 

Na szczęście...

Bo to nie koniec cudu! 

Sytuacja w drugiej partii wyglądała beznadziejnie:

Byłem przekonany, że Alex się ze mną sadystycznie bawi, wykonując te swoje ślimacze jednodniowe ruchy. Z jakiegoś powodu nie poddawałem partii, gdzieś tam świtała mi nadzieja, kiedy strąciłem Pionka na h2 i groziłem przepchaniem swojego na pole przemiany. 

W międzyczasie mój rywal - o cudzie! - remisuje z Amerykaninem. Ale tak czy inaczej musiałbym tu ugrać remis, żeby wygrać grupę. I wiecie co? Alexmonteiro zgodził się na remis w pozycji poniżej i na drugie miejsce!

Co tak naprawdę się wydarzyło w jego głowie i dlaczego takie jest rozstrzygnięcie całej tej historii na zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą

Partia z Portugalczykiem z brylantowymi ruchami z jego strony:

Ostateczna klasyfikacja: