Wywiad z Janem-Krzysztofem Dudą!
Już 17 czerwca wystartuje pierwsza runda Turnieju Kandydatów. Zwycięzca awansuje do meczu o Mistrzostwo Świata, więc stawka jest ogromna. Jednym z uczestników będzie Jan-Krzysztof Duda, a wszystkie partie będziemy komentowali na żywo na Chess.com Polska.
Witam wszystkich bardzo serdecznie na wywiadzie z J-K. Dudą. Witam Cię Janku.
Witam Cię, dzień dobry Państwu.
Jak to jest z Twoim imieniem? Czy Jan-Krzysztof to jest jedno imię, czy pierwsze i drugie?
Ideowo jest to jedno imię, z pauzą pomiędzy Jan a Krzysztof. To taki wymysł rodziców.
Nie mogli się dogadać które wybrać i zrobili jedno?
To skomplikowana historia, której też do końca teraz nie pamiętam. Były różne czynniki zewnętrzne przy wyborze mojego imienia. Pierwotnie miało być Krzysztof-Jan, ale niezbyt to się rymowało, Jan-Krzysztof brzmi po prostu lepiej, i tak już zostało.
Wiadomo, że TK jest ekstremalnie ważny, więc wszyscy uczestnicy szykują jakieś specjalne nowinki. Czyli teraz przez cały okres przygotowawczy starasz się w turniejach unikać tych specjalnych debiutów, które masz przygotowane na TK?
(fot: ©Maria Emelianova)
Ukrywam to, co chcę grać w TK. Czasami zdarza mi się coś zagrać, bo przesadne ukrywanie będzie zbyt ewidentne i nie będzie to wtedy żadnym zaskoczeniem. Testuję teraz różne debiuty - zwłaszcza czarnymi testuję te otwarcia, z którymi czasami miałem problemy od strony białych.
Ma to oczywiście sens, żeby lepiej wyczuć niuanse aspektów debiutowych. Prawdę mówiąc teraz często gram dość losowo – coś wpada mi do głowy i to gram. Na przykład teraz w Warszawie (GCT) wymyślę sobie jaki debiut zagrać – oczywiście coś tam się przygotowuję i sprawdzam, co ostatnio działo się w tym debiucie. Najczęściej są to nowe rzeczy, bo lubię taką stymulację i jestem nauczony, żeby skakać na głęboką wodę. Ogólnie mówiąc, różnicuję swoją grę – staram się grać wszystko.
A jak konkretnie wygląda przygotowanie na poziomie 2700+? Przecież tacy zawodnicy znają właściwie wszystko.
Przede wszystkim jest spora różnica, czy gram białymi czy czarnymi. Jeśli gram z silnym przeciwnikiem czarnymi to zazwyczaj remis mnie satysfakcjonuje i też przygotowanie jest prostsze. Sami wybieramy debiut, jest dużo mniej linii. Trzeba mieć coś na d4, coś na e4, i dobrze byłoby mieć coś na c4, Sf3.
Czarnymi jest prościej, a białymi problem jest większy. Jak gramy d4 to jest do wyboru 10 lub więcej debiutów, to samo tyczy się e4, ale silniejsi zawodnicy są raczej stali w swoich wyborach. Myślę, że zdecydowana większość z nich na e4 zagra e5, to jest z jednej strony fajne, bo znacznie zawęża przygotowanie, ale z drugiej strony frustrujące. Weź tu przebijaj obronę berlińską, Marshalla albo partię włoską.
Dla mnie też to bywa frustrujące! Jak komentujesz dziesiątą partię i stoi ta sama pozycja po 15 ruchach, to trochę się odechciewa. A co poza tym trenujesz – czy wychodzisz z założenia, że końcówki już umiesz perfekcyjnie, czasem jakieś zadanka porobisz, żeby liczenie wariantów nie zardzewiało i ciągle siedzisz nad tymi debiutami?
Zdecydowanie najwięcej czasu spędzam nad debiutami. Wiadomo, nie mogę temu poświęcać 100% czasu, bo wtedy zardzewieję. Robię od czasu do czasu zadania, choć muszę przyznać, że wyjątkowo tego nie lubię – męczy mnie to psychicznie.
Jakie zadanka?
Co się nawinie, ale raczej taktyka, bo generalnie taktyka jest najważniejsza. Puzzle puzzlom nierówne, bo są bardzo skomplikowane przykłady, które też oczywiście robię i są bardzo ciężkie. Nie wiem jakie mam statystyki, ale może mam jakieś 50% rozwiązanych, może nawet mniej. Najgorsze są takie komputerowe sekwencje, które są mega nieintuicyjne dla człowieka.
Jak wygląda Twój typowy dzień treningowy?
Nie jestem w stanie statystycznego dnia opisać, bo nie jestem osobą, która kocha rutynę i muszę różnicować swoje aktywności życiowe. Trenuję różne rzeczy w różnych godzinach, głównie nieszczęsne debiuty. Myślę, że co najmniej 5 godzin dziennie spędzam z szachami, z czego 80% czasu statystycznie nad debiutami, a czasami 100% w ciągu dnia.
A poza treningiem stricte szachowym, czy pracujesz nad jakimiś innymi aspektami, typu fizyczne przygotowanie, dieta, czy psycholog?
Aktywność fizyczną staram się uprawiać codziennie, głównie są to wytrzymałościowe rzeczy – bieganie, bo jest to najprostsze. Dość dużo pływałem, choć ostatnio akurat nie miałem za bardzo możliwości. Myślę, że bieganie jest dominujące i trochę siły, ale nie jest to jakoś zaplanowane.
Ciekawe podejście, bo wydawałoby się, że na tym najwyższym poziomie to bez takiego ustawionego rygoru to bardzo ciężko byłoby utrzymać taki poziom.
Biegam regularnie, a inne rzeczy to różnie. Czasami jak mam sposobność, np. na zgrupowaniach byłem z i Kamilem Mitoniem i Grześkiem Gajewskim i był tenis i dużo graliśmy (nie to, że potrafię, ale lubię). Również w tenisa stołowego.
(© FB/jankrzysztofdudachess)
Jeżeli chodzi o przygotowania do TK, to każdego zawodnika sprawdzacie osobno, czy ogólnie przygotowujecie jakiś repertuar, który będzie stosowany na wszystkich?
Czarnymi generalnie plan jest taki, żeby był repertuar na wszystkich.
Czyli solidne podejście czarnymi, a białymi na docisk?
Nie zakładam scenariuszy, że będę musiał czarnymi wygrać, ale taka sytuacja też może być i granie jakiegoś spokojnego debiutu czarnymi nie pomaga w sytuacji must-win. W miarę różnorodnie oczywiście, im więcej debiutów, tym liczba wariantów do zapamiętania rośnie drastycznie, co nie jest moim konikiem i nigdy nie lubiłem mega głęboko pracować nad debiutami, ani tym bardziej spędzać na zapamiętywaniu kilka godzin dziennie.
Jakieś mnemotechniki kiedyś testowałeś, czy po prostu, jak to Radek Wojtaszek powiedział kiedyś: „A powtarzam, powtarzam, aż w końcu zapamiętam”?
Podobnie do Radka, są takie ilości ruchów, że nie wiem jakie mnemotechniki byłyby pomocne. To jest kwestia regularnych powtórek, to jest bardzo duża ilość materiału.
Czasem kibice nie mają zielonego pojęcia jak to wygląda, ale to tak, jakby encyklopedii się na pamięć nauczyć. A jeżeli chodzi o zawodników z TK, czy masz jakiegoś, którego się bardzo obawiasz? Podobno z Alirezą gra Ci się nieprzyjemnie - czy dalej tak jest, czy coś się zmieniło?
Myślę, że stawka jest tak silna, że każdy zawodnik jest wybitny i przez to nieprzyjemny, więc nie będzie łatwych pojedynków. Jeśli miałbym obstawiać zawodników, z którymi najmniej komfortowo będę się czuł to zapewne Firouzja i może Caruana. Z Caruaną wygrałem tylko 1 partię blitza. A zagraliśmy już kilka partii klasycznych.
Są też zawodnicy, którzy mają dużo większe doświadczenie chociażby w TK, tego nie da się przecenić. Tak jak mówię, nie będzie lekko. Może się wydawać, że z Radjabovem będzie prosto, ale on jest bardzo dobry w takich turniejach. Jego styl jest nieprzewidywalny.
A jeśli chodzi o mecz o MŚ - podobno Carlsen niezbyt chce grać kolejny pojedynek o tytuł MŚ. Czy przejmujesz się tym, że Norweg może nie chcieć grać meczu?
Przyznam, że w ogóle nie jestem w pozycji, aby jakoś do tego podejść, najpierw muszę wygrać TK. Poza tym, nie wydaje mi się, żeby to była prawda. Rozumiem, że ma problem z motywacją, bo już długo jest na topie. Już wszystko wygrał w karierze, więc zrozumiałe jest, że jego motywacja nie jest taka jak kiedyś.
Ale nie wyobrażam sobie, żeby oddał tytuł za darmo.
Czy poza tym turniejem w Warszawie masz w planach jakieś rozgrzewkowe pojedynki, sparingi? Jak to wygląda na najwyższym poziomie?
(Rozmowa prowadzona przed GCT - turniej wygrał JKD )
Tak, mam sparingi nieoficjalne, oczywiście w Internecie.
Często gram, aby przećwiczyć konkretny debiut. Są to mecze z różnymi zawodnikami: Grześkiem, Kamilem, albo nawet z graczami ze światowej czołówki.
Jak to zazwyczaj wygląda?
To są najczęściej partie rapidowe albo blitza. W swojej karierze grałem już z niektórymi zawodnikami, którzy grali w turnieju pretendentów. Ja bardzo lubię grać, więc dla mnie każda forma gry jest bardzo atrakcyjna. Można się wielu rzeczy nauczyć.
Nie jest to tylko taka gra dla gry, testuje się nowy debiut albo gra się z kimś bardzo silnym. To jest bardzo fajne i mógłbym to robić bez końca.
5 lat temu wziąłeś udział w programie "The Brain. Genialny Umysł", w którym miałeś szachowe wyzwanie. Wyświetlano Ci maty w 1 ruchu. W 60 sekund miałeś wyświetlone 10 pozycji, które musiałeś rozwiązać, a później podać rozwiązania z pamięci. Czy to w ogóle było dla Ciebie wyzwaniem?
Zadanie powinno być do zrobienia dla szachisty, zwłaszcza arcymistrza, ale wszystkie okoliczności były stresogenne. Muszę przyznać, że w jednym zadaniu przeżyłem szok, bo działa to tak, że jeszcze nie zdąży się zobaczyć wszystkich figur na szachownicy, a już widzi się mata, ale było jedno zadanie, gdzie nie mogłem zrobić mata w 1 – pamiętam, że nie wiedziałem, co się dzieje.
To było straszne – nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem, czy mam mówić, że jest błąd w zadaniu, ale potem skumałem, że ta wieża na h8 jest biała – myślałem, że czarna. Telewizja to nie mój świat, ale ciekawe doświadczenie.
A właśnie były na ten temat pewne spekulacje – czy Ty tam rzeczywiście zapamiętałeś te 10 pozycji czy zapamiętałeś tylko 10 rozwiązań?
Wybrałem skuteczny sposób
Generalnie, bym powiedział, że granie w szachy polega na graniu na ślepo/w ciemno, bo mamy pozycję na szachownicy, ale cały proces myślowy jest o przyszłości. Oprócz tego, że mamy szachownicę, to musimy sobie wyobrazić pozycję, która nastąpi za kilka ruchów. W szerszym sensie, na tym polegają szachy.
Bardzo słuszną rzecz powiedziałeś, bo często tacy niedzielni kibice nie doceniają w partii tego, co się nie wydarzyło. W kwestii kibiców i komentarzy. Czy jak jedziesz na turniej, to po prostu całkowicie się wyłączasz od wszystkiego? Tylko pełne skupienie na szachach, czy gdzieś tam jednak komentarze kibiców do Ciebie docierają?
Różnie bywa. Czasami po partii lubię streama obejrzeć (oczywiście nie całego, bo te partie są długie, więc się nie da). Generalnie nie przejmuję się za bardzo opiniami kibiców, bo mam inną perspektywę, trochę głębszą. W końcu mnie dotyczy i wiem lepiej, co się dzieje, mam lepsze rozeznanie sytuacji.
Wobec tego uważasz, że w karierze zawodowego szachisty, pozaszachowe umiejętności są także istotne, mam na myśli: odporność na stres, odporność na negatywne komentarze, czy też umiejętność udzielania wywiadów? Jak uważasz, czy to jest taki dodatek, że może być, może nie być, czy to w niektórych przypadkach może stworzyć lub zakończyć karierę
Odporność psychiczna jest nieodzowna. Szachy są bardzo wyczerpującym zajęciem psychicznie. Generalnie im lepszy jesteś w rzeczach okołoszachowych, tym lepiej dla Ciebie. Aczkolwiek nie uważam, że jest to nieodzowną częścią bycia dobrym szachistą. Można być dobrym szachistą i nie mówić po angielsku – nie łamać języka, tak jak ja łamię i wielu ludzi łamie, więc generalnie im jesteś lepszym człowiekiem, tym lepszym szachistą.
Czy każdy, kto wbije te 2600 jest w stanie przy odpowiednim treningu i odpowiednich turniejach wbić te 2700, czy jednak trzeba w sobie mieć coś specjalnego?
Bardzo ciężkie pytanie, które nie ma takiej klarownej odpowiedzi. Nie wydaje mi się, żeby każdy zawodnik 2600 mógł osiągnąć 2700. Oprócz poświęcenia treningowego i oczywiście grania w różnych silnych turniejach trzeba mieć tę iskrę bożą, ten talent. Muszą być spełnione okoliczności, że ten talent się uwidoczni. Największa różnica między takimi zawodnikami 2750, 2600 i 2550 jest taka, że generalnie więcej widzą.
A myślałem, że powiesz, że to debiut.
Ci zawodnicy mają dużo większe doświadczenie. Ale to, że dużo widzą – lepiej oceniają sytuację, są bardziej odporni psychicznie, bardzo często zawodnicy 2600 w jakiejś złej pozycji kapitulują, a zawodnik 2750 będzie walczył dalej.
To bardzo uparci ludzie, trzeba łamać, łamać, łamać, żeby wygrać partię.
Jak to wygląda u Ciebie pod względem pracy z silnikiem? Czy to jest zwykły PCet, czy jakaś super specjalna hiper maszyna, czy jakoś zdalnie się łączycie z jakimiś potężnymi komputerami?
Łączę się zdalnie – ciężko mi powiedzieć dokładnie – nie potrzeba do tego super komputera, ciężko powiedzieć, na ile mocny komputer jest potrzebny szachiście.
0.00 też nie zawsze jest sobie równe, bo czasami jest takie 0.00, że cokolwiek zagrasz i jest dobrze, a czasami jest jedna precyzyjna linia do wyrównania. Macie jakieś metody, żeby ocenić, które 0.00 będzie lepszym wyborem, czy po prostu metoda prób i błędów?
Metoda prób i błędów, no i też intuicja ma znaczenie oczywiście, no bo wiadomo, że z komputerem nie da się wygrać, ale bierzemy pod uwagę że gramy przeciwko zawodnikowi z krwi i kości, więc ludzie nie są obiektywni z definicji, nie mają takich zdolności obliczeniowych, mają swoje opinie.
Po prostu trzeba siedzieć, szukać i z pomocą przychodzą ci sekundanci, którzy przyspieszają tę pracę?
Tak, trzeba być bardzo ostrożnym z tymi 0.00, bo czasem jak jest kilka opcji, ale nie są one równe z punktu widzenia ludzkiego, jak analizujemy coś z komputerem to ciężko jest ocenić, co jest ludzkie. Przy analizie z komputerem wszystko wydaje się oczywiste, ale podczas partii wcale tak nie jest.
Co do tych debiutowych pomysłów - na pewno pamiętasz, grałeś w GP 2019 rok z Wesleyem So i wygrałeś pierwszą partię, więc w drugiej wystarczał Ci remis czarnymi, żeby awansować. A tutaj odpaliłeś chyba jeden z ostrzejszych wariantów obrony sycylijskiej – wariant smoczy. Jaka idea za tym stała?
Wszystko ma płynne granice – ostre warianty też cechują się tym, że jest dużo forsownych linii, dużo forsownych remisów. Liczyłem, że to będzie bardzo duże zaskoczenie – poświęciliśmy na ten wariant trochę czasu, zagrałem sporo treningowych partii, po prostu uznałem, że Wesley nie grał tych wariantów zbyt wiele razy. Jednak znał teorię bardzo dobrze, ja coś tam pomieszałem, nie wyszło – ale generalnie z Wesleyem So…..
Ciężko ci się gra, co?
Ostatnio w sumie lepiej zdecydowanie, ale kiedyś działało na tej zasadzie, że albo go w miniaturze ogram, albo po prostu przegram jakąś długą partię.
(foto: http://mattogpatt.no/)
Ale chociażby w SCC wyeliminował Cię 2 razy. Widać było, że jakoś ciężko z nim jest. Pokazał to na MŚ w szachach Fischera, gdzie Carlsena rozniósł całkowicie, czyli widać, że właśnie pomieszane, dziwne, nietypowe pozycje są dla niego idealne. O różnych formatach turniejów rozmawiamy. TK będzie na pewno najbardziej obiektywnym formatem, bo z każdym zagrasz jedną partię białymi i czarnymi, a czy są jakieś formaty turniejów szachowych, które wyjątkowo ci nie pasują?
Odnośnie TK to tempo gry mi się nie podoba, jest takie jak w meczu o MŚ. Dodatek 30 sekund pojawia się po 60 ruchu i jest więcej czasu na początku. Nie rozumiem, po co coś takiego robić, zawodnicy są przyzwyczajeni, że jest dodatek sekundowy. Wydaje mi się to dziwne, bo nawet dodatek 2 sekund by się przydał, żeby nie przegrać na czas.
Tempo TK: 2 godziny na start, po 40. posunięciu dodatkowa godzina, po 60 posunięciu 15 minut i wtedy zegar zaczyna dodawać 30 sekund. To jaki byś podał optymalny czas na szachy klasyczne, taki jaki najbardziej lubisz?
Są plusy i minusy każdego tempa gry, ale wszyscy są przyzwyczajeni do dodatku sekundowego, chodzi o to, żeby na czas nie przegrać, żeby były te 2 sekundy. Ale nie wiem, może akurat będę miał turniej życia i powiem, że to świetne tempo. Teraz przed turniejem mi się nie podoba.
Wobec tego wydaje ci się, że najpoważniejsze turnieje dalej będą długie, czy szachy będą szły w kierunku szachów szybkich?
Myślę, że zdecydowanie tempo gry będzie coraz bardziej skracane i coraz bardziej prestiżowe turnieje będą rozgrywane w rapidzie. Turnieje onlinowe traktuje się bardziej z przymrużeniem oka, bo są jakieś rzeczy dziwne. Misclicki, które normalnie nie występują, czy premove’y.
Chociaż ja bardzo lubię grać online!
Zauważyłem, że od paru lat masz dość stały grafik. – Tata Steel, FIDE GP, Puchar Świata, Olimpiada.
Już wszedłem w te tryby – to 2750 już coś tam daje, np. 2710, 2720 nie daje żadnych gwarancji grania w tych najsilniejszych turniejach.
To bardzo ciekawa kwestia, czyli od jakiego dokładnie momentu swojej kariery masz tak, że możesz przebierać w ofertach, a wcześniej te najlepsze oferty zdarzały się stosunkowo rzadko?
Dalej nie jestem jeszcze w Top10. Wtedy byłoby jeszcze lepiej, miałbym zaproszenie do tych wszystkich kołówek. Na przykład nie gram całego cyklu GCT. Do takich turniejów często dostaję dziką kartę.
Dużo zależy też od stylu zawodnika, ktoś kto często gra pociągające dla kibiców szachy – agresywne i głębokie strategicznie, skomplikowane – taki gracz jest zapraszany chętniej.
Wydaje ci się, że twój kreatywny skomplikowany styl pomógł Ci, żeby się przebić do czołówki?
Nigdy nie stanął mi na przeszkodzie.
A jak wyglądała u Ciebie sytuacja z chodzeniem do szkoły, kiedy od najmłodszych lat miałeś na radarze karierę szachisty?
Nie będę ukrywał, że nie lubiłem do szkoły chodzić. Zawsze wolałem robić co innego.
Przez to, że szkoła sama w sobie cię nie interesowała jako przedmioty, czy rygor?
Wszystko po trochu. Mój problem odnośnie nauki był taki, że zawsze byłem dobry w szachach. Więc niektóre przedmioty, czy działy mnie interesowały, ale były też zagadnienia, które mnie mocno nudziły. Właściwie cieszę się, że nie miałem wielkiego talentu naukowego, bo dzięki temu mogłem się skupić na szachach.
A gdyby to tak w pełni od Ciebie zależało, to poszedłbyś na maturę i studia, czy raczej nie?
Nie wiem…Na studia raczej bym nie poszedł. Matura kosztowała mnie dużo czasu i stresu, bo musiałem się przygotować. Wiadomo, że z perspektywy czasu mam już do niej luźne podejście, ale w trakcie było to trochę nieprzyjemne. Zawsze się buduje taką bańkę, takie napięcie, jest presja społeczna, jak można matury nie zdać itd. To było nieprzyjemne.
Akurat bardzo podstawową maturę zdawałem – matmę podstawową, polski podstawowy i angielski podstawowy i rozszerzony, Język polski był jeszcze ustny – wiadomo, dla mnie tragedia, ale największym wyzwaniem była matematyka.
To bardzo ciekawe, bo istnieje takie przeświadczenie, że szachista to na pewno dobry matematyk, a na Akademickich Mistrzostwach Polski zazwyczaj najlepsze są techniczne uczelnie – więc nie jest to reguła?
Nie, nie jest to reguła. Zgodziłbym się, że większość szachistów ma zacięcie do ścisłych przedmiotów, używają lewej półkuli zdecydowanie mocniej, ale ja akurat nigdy nie byłem dobrym kalkulatorem. Z matematyki mógłbym być bardzo dobry, gdybym poświęcał czas. Matematyki nigdy nie lubiłem, bo trochę wymagająca była na tle innych przedmiotów.
Tu trzeba wspomnieć dla dzieci – pamiętajcie, że Janek w wieku 12 lat już miał 2000 ELO, więc mógł sobie olewać szkołę i myśleć o profesjonalnej karierze szachisty. Jak masz 12 lat i zaczynasz przygodę z szachami, to lepiej się ucz do tej matury.
2000 miałem chyba akurat w wieku 10 lat, żeby nie skłamać.
A tak, to akurat zapamiętałem z innej kwestii. Wiadomo, że od małego siedziałeś przy szachownicy i zaczęło się od fajnych sukcesów, pierwsze MP, w których startowałeś - wygrałeś, potem wygrywałeś kolejne grupy (1 wpadka był brązowy medal – słabo poszło), czy w którymś momencie masz wrażenie , że woda sodowa uderzyła do głowy – wtedy bądź teraz?
Ciężkie pytanie …
O … takie lubię.
Nie kojarzę wielkich incydentów. Wiadomo, że czasami był przerost ego – zwłaszcza epizod w wieku lat 14. Miałem wtedy GM’a – i ugrałem serię 40 partii klasycznych bez porażki. Wtedy już było „ego przerośnięte”. Ale pojechałem na ligę chorwacką i przegrałem z GMem, który książki tam sprzedawał...
Szachy szybko sprowadzają na ziemię. Pamiętam dlaczego skojarzyło mi się, że w wieku 12 lat miałeś 2000 ELO. Ja w wieku 12 lat pierwszy raz zagrałem na MPJ. Ty wtedy też tam grałeś i wygrałeś turniej. Siedziałem obok Ciebie i Twojej mamy, było zakończenie turnieju, i podchodzi jakaś pani i mówi: Jasiu, Jasiu, które miejsce zająłeś? „No jak to które, pierwsze!”.
Myślę, że już wtedy ego było na solidnym poziomie
Od najmłodszych lat – sześciu, siedmiu byłem przeświadczony, że zostanę kiedyś mistrzem świata – to było dla mnie bardzo oczywiste.
Skąd to przeświadczenie? Tak bardzo zakochałeś się w szachach?
Bardzo mnie to wciągnęło – byłem specyficznym dzieckiem. Stąd właśnie szachy się wzięły – mama miała taki pomysł, bo potrafiłem się bawić jedną zabawką przez 3 godziny. Stąd wzięły się szachy w mojej rodzinie. Kompletnie bakcyla połknąłem. Byłem większym fanatykiem wtedy niż jestem teraz. Teraz jest to po prostu zajęcie, czy sposób na życie.
Momentami masz takie poczucie, że jesteś niewolnikiem tych szachów?
Nie myślałem nigdy w tych kategoriach. Zbyt dużo frajdy sprawiają mi szachy. Szachy bardzo dużo mi dały – trochę świata zobaczyłem, bardzo łechtają ego.
Teraz Twoim celem jest zostanie Mistrzem Świata. Czy myślałeś może o innej drodze? Np. stream/YouTube jak Hikaru, albo zabawa szachami jak Jobava?
Kompletnie mnie to nie kręci, jako gracza.
A streamowanie nigdy specjalnie mnie nie pociągało. W ogóle nie lubię takiej ekspozycji. Wiadomo, że teraz jestem już tak silnym szachistą i staram się promować tę dyscyplinę jak mogę, ale najbardziej kocham po prostu grać.
Czy zdarza ci się uprawiać jakieś żarty na szachownicy? Jak komentowałem SCC to grałeś z Girim i w 1 partii zagrałeś przyspieszonego smoka (ja jestem fanatykiem tego debiutu), a potem białymi wrzuciłeś Trompa, którego mocno promuje Kamil Plichta – czy to był losowy wybór, czy tak właśnie "pod memy"?
To było zaplanowane. Trompa już grałem od jakiegoś czasu. Zaczęło się od partii z Radkiem Wojtaszkiem, gdzie wygrałem w Dortmundzie w 2018 roku. Mieliśmy nowinkę przygotowaną z Kamilem (przypis - zapomniałem dopytać, ale chodzi o FMa Kamila Plichtę, albo o GMa Kamila Mitonia - obaj świetni analitycy debiutowi). Potem też kilka partii wygrałem i raczej mam z nim dobre skojarzenia.
Grałem ten debiut z wieloma zawodnikami: z Grischukiem, Girim, Nakamurą, So, Mamedyarovem. A przyspieszony smok – nigdy w ten debiut nie wierzyłem, zwłaszcza w strukturze Maroczego. Ale jakaś mikroidea mi przyszła do głowy czarnymi.
Zagrałeś to też z Aronianem i Nepo i nikt nie udowodnił przewagi.
Tam miałem 50% więc same remisy. Miałem jakieś specyficzne idee na jakieś konkretne ruchy. Z Anishem - on zagrał coś losowego dla mnie – jest to w miarę solidny debiut, ale dosyć niszowy na wysokim poziomie.
Jak wyglądają kontrole anty-cheatingowe na najwyższym poziomie? Jak na turniejach online?
Czasami jak grałem z domu to musiałem pokazać uszy do kamery! Zawodnicy z czołówki nie oszukują, za dużo mają do stracenia.
Odnośnie turniejów stacjonarnych, to zależy jakiej rangi jest turniej, czy to Olimpiada, Puchar Świata, różne Grand Prix - tam są te zabezpieczenia, często się przez bramki przechodzi, nie można nic własnego mieć: długopisu, zegarka, niczego. Najgorsze są testy dopingu farmakologicznego, co jest kompletnie bez sensu – tak jest na Olimpiadach, trzeba oddać mocz.
Wojtek Moranda opowiadał, że nie ma swobody - ciągle ktoś stoi nad Tobą i pilnuje co wlewasz do kubeczka.
W Sochi tak było.
A ile razy ci się zdarzyło, żebyś był sprawdzany pod tym kątem?
Generalnie łapią wyrywkowo. Ale w Soczi trafiłem na lekarza, który był wyjątkowo uparty. Zazwyczaj w toalecie się zawodników nie nachodzi. Jest to odosobniona część sali gry i przecież nie wyczaruję soku jabłkowego z powietrza.
Ale jego to nie obchodziło...
Myślę, że te badania są kompletnie bez sensu. W ogóle nawet nie wiem jakie są substancje niedozwolone w szachach.
Tak, to jest pewna patologia, że zawodowiec nie wie, czego powinien unikać.
Oprócz dostępu do silnika szachowego, nic nie ma takiego przełożenia na grę.
Skoro nie wiadomo, co jest zakazane, to nie wiadomo za co karać. Robili te testy "dla żartu"?
Myślę, że szukają erytropoetyny. Ale do końca nie wiem - nie ma jednoznacznych przepisów na ten temat w FIDE.
3 szybkie pytania na koniec:
Najlepsza lub ulubiona szachowa książka?
Ciężko powiedzieć, od najmłodszych lat lubiłem „Moich wielkich poprzedników” – było 5 części (3 po polsku i 2 po angielsku).
Ulubiony debiut?
Wariant Najdorfa obrony sycylisjkiej.
Ulubiony mistrz świata albo taki, do którego ci najbliżej?
Ulubiony to pewnie Alechin, a najbliżej – może Spasski?
Fajnie się gadało, dużo ciekawych rzeczy się dowiedzieliśmy! Ja w szachach siedzę naprawdę dużo, a sporo rzeczy ze światowej czołówki nie wiedziałem. Dzięki za rozmowę!
Dziękuję!